Potrawy dla dzieci. I to gotowe. Zdrowe, niezdrowe, czasem przychodzi moment w którym zapodajemy dziecku gotowca i jesteśmy szczęśliwe, że cokolwiek do dziuba włożyłyśmy. Taka jest prawda.
Sama jeździłam nad morze z maluchami, a pół walizki zajmowały słoiczki, byle mieć trochę luzu na wakacjach. Nikt nie umarł, wszyscy są zdrowi. Ostatnio przez przypadek chwyciłam w markecie opakowanie ryb i polędwiczek kurczakowych, które jak się potem okazało były przeznaczone dla najmłodszych. Zorientowałam się w domu, no trudno musiałam właśnie to zaserwować małżowi. Okazało się jednak, że tym razem producent się spisał i w rybie były prawdziwe fragmenty odfiletowanych ryb w panierce, a w kurczakowych nuggetsach - pierś z kurczaka. Bo niestety czasem, aż strach czytać skład. Jedynie oba produkty były za mało doprawione. Zdecydowanie. No ale w końcu miały docelowo trafić na podniebienia znacznie mniejszych ludzi.
poniedziałek, 21 listopada 2016
16.
Gdzie jeździcie na wakacje, by przy okazji skosztować jakiś dobrych, lokalnych przysmaków. Grecja?Włochy? Dalej?
No ja z moją pasją gotowania, to już najchętniej bym jeździła o wiele, wiele dalej. Na mojej top liście jest Tajlandia, Chiny i Meksyk. Tamtejsze kuchnie należą do światowej czołówki. Ich potrawy zawładnęły światem i dziś w różnych zakątkach kuli ziemskiej można zjeść zupę pho, kurczaka gong bao czy quesadillę. Na prawdziwe sushi, to wiadomo do Japonii, ale na fajitas czy buritto tylko Meksyk.
No ja z moją pasją gotowania, to już najchętniej bym jeździła o wiele, wiele dalej. Na mojej top liście jest Tajlandia, Chiny i Meksyk. Tamtejsze kuchnie należą do światowej czołówki. Ich potrawy zawładnęły światem i dziś w różnych zakątkach kuli ziemskiej można zjeść zupę pho, kurczaka gong bao czy quesadillę. Na prawdziwe sushi, to wiadomo do Japonii, ale na fajitas czy buritto tylko Meksyk.
![]() |
15.
Jeszcze niedawno byliśmy w klimacie Wielkiejnocy, a już szykujemy się na kolejne święta. Te bardziej celebrowane i na pewno bardziej urokliwe, kiedy śnieg dopisze...
Przeglądając szafki, odkryłam ku własnemu zaskoczeniu, że mam w domu kilka rodzajów ryżu. Nie jak normalny, statystyczny Polak - kartonik woreczkowanego ryżu parabolicznego. O co, to nie! W moich czeluściach szafek znalazłam ryż biały, brązowy i dziki, który trzeba gotować wieczność, by był zdatny do spożytku. Jeśli chodzi o przeznaczenie, to mam ryż jaśminowy do potraw tajsko-hinduskich, podobnie jak o wiele mniej klejący basmati. Krótki jest do sushi, okrągły do risotto, natomiast kleisty z Tajlandii (glutinous) jest idealny do deseru sticky rice. Jak na kuchnię przeciętnej Polki, uważam że nie jest źle ;)
piątek, 29 lipca 2016
14.
Tematem dzisiejszego posta będzie japońska, tradycyjna potrawa sushi.
Jako, że sushi bardzo lubię naturalne jest to, że odwiedzam wiele knajp w których jest ono serwowane. Myślałam długo nad wyborem tej najlepszej, żeby móc Wam coś polecić. Wybór w końcu padł na Samurai Sushi Bar.
Po namyśle zdecydowałam, że to właśnie tutaj jadłam najlepsze sushi.
Polecam...
Jako, że sushi bardzo lubię naturalne jest to, że odwiedzam wiele knajp w których jest ono serwowane. Myślałam długo nad wyborem tej najlepszej, żeby móc Wam coś polecić. Wybór w końcu padł na Samurai Sushi Bar.
Po namyśle zdecydowałam, że to właśnie tutaj jadłam najlepsze sushi.
Polecam...
czwartek, 24 marca 2016
13.
Faszerowane jajka
Na naszym stole Wielkanocnym - nie może ich zabraknąć. Jajka te przygotowuję, dzień wcześniej.
Gotuję kilka sztuk na twardo, studzę i obieram ze skorupki. Kiedy jaja są już zimne, przekrawam je na pół i wydrążam ostrożnie żółtka i przekładam je do osobnej miseczki. Tam je po prostu duszę widelcem i doprawiam do smaku majonezem i musztardą. Na suchej patelni smażę cienkie plasterki boczku, tak długo aż się staną chrupiące i stracą przynajmniej połowę tłuszczu. Kroję je lub rozrywam na małe kawałeczki. Połówki białek napycham pastą żółtkową, a na wierzchu układam kilka kawałków boczku. Samą górę posypuję rano siekanym szczypiorkiem i ziarnami sezamu. Pycha! Polecam i spróbujcie sami :)
12.
Kieliszki do jajek są u nas bardzo rzadko wykorzystywane. Jedynie na święta Wielkanocne je wyciągam ze szafki, by śniadanie na ten czas było bardziej uroczyste. Wszyscy w moim domu lubimy jajka na twardo, a tak w ogóle to jajecznicę. Kiedy więc gotuję jajka, to zazwyczaj je od razu kroję i w tej postaci je jemy, na kanapkach. Jednak Wielkanocne śniadanie zobowiązuje, więc raz na rok wyciągam podstawki.
Ostatnio w sieci pojawiło się mnóstwo kieliszków do jajek, w różnych kształtach. Widziałam głowy Simsonów, urocze plastikowe kwiatki, kurki i inne cuda. Jednak hitem jest robocik ze Star Warsów - R2-D2, który ma nawet zamknięcie. Dzieciaki oszalałby na jego widok. Niestety jego cena powala, w polskich sklepach kosztuje on ponad 50 złotych za sztukę!
Ostatnio w sieci pojawiło się mnóstwo kieliszków do jajek, w różnych kształtach. Widziałam głowy Simsonów, urocze plastikowe kwiatki, kurki i inne cuda. Jednak hitem jest robocik ze Star Warsów - R2-D2, który ma nawet zamknięcie. Dzieciaki oszalałby na jego widok. Niestety jego cena powala, w polskich sklepach kosztuje on ponad 50 złotych za sztukę!
11.
W końcu zakupiłam cukier brzozowy. Na razie mam go zamiar wykorzystywać głównie do słodzenia napojów. Z tego względu, że za 250 gram musiałam zapłacić prawie 15 złotych. Tak więc kombinuje jak tu obniżyć ten koszt, bo w przypadku pieczenia, gdzie czasem potrzeba i dwóch szklanek cukru, ksylitol nas zje.
Subskrybuj:
Posty (Atom)