wtorek, 2 czerwca 2015

4

Reklamy w TV w ogóle na mnie nie działają. Sprawa ma się zupełnie inaczej, kiedy oglądam filmiki w internecie. Wówczas zawsze skuszę się na jakiś nowy produkt, czasem nawet na jakieś niezbędne mi urządzenie. Tym razem kupiłam wodę kokosową, tak zachwalaną i polecaną przez różne vlogerki i blogerki. Chciałam zacząć od wersji klasycznej, więc wzięłam napój bez żadnych dodatków. Zamówiłam przez internet wodę kokosową, bo nie mogłam jej nigdzie znaleźć. Przyszła całkiem duża, ponad pół litrowa (520ml) puszka. Opakowanie naprawdę solidne. Nie to co zwykłe puszki coli, wykonane z cieniuteńkiej blachy. Po otwarciu wlałam sobie słuszną porcję napoju z wnętrza kokosa...i takie rozczarowanie. Ta woda jest mdła, takie słodkawe nie wiadomo co. Podobno woda z kokosów podczas wojny służyła do transfuzji, ponieważ ma skład zbliżony do ludzkiego osocza. Być może. Jednak napój z tej puszki, nie przemawia do mnie. W ogóle. Podejrzewam, że smak może być nieco inny, jak się rozłupie świeżego orzecha i pije słomką wprost z kokosa. Jednak nie zostanę fanką, wersji zapuszkowanej. Może kiedyś skuszę się na wodę kokosową z dodatkiem soku z jakiś owoców. Na razie muszę zmęczyć to cudo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz